Dlaczego piszę bloga, zamiast tworzyć youtuba

Dokładnie 15 lat temu prowadziłam stronę o Tokio Hotel, jak wiele dziewczynek w tamtym czasie. Blog był centrum mojego życia. Wstawiałam notkę (tak, wtedy mówiło się notki, nie posty) praktycznie codziennie. Ostatnio odżyła we mnie miłość do słowa pisanego.


Różne zdarzenia spowodowały, że w pewnym momencie zaczęłam zamykać się w sobie, blog podupadł, by ostatecznie zniknąć z mapy blogosfery. Jaką radość sprawiło mi odkrycie go niedawno na wielce ciekawej stronce web.archive.org, gdzie znajduje się… archiwum internetu. Nie wszystkie posty zostały zachowane, ale było ich wystarczająco dużo, by odbyć niezwykle nostalgiczną, ale i osobistą podróż.

Do tego wszystkiego drugi raz w ciągu tego miesiąca, oglądałam „Masz wiadomość” z Tomem Hanksem i Meg Ryan, co jeszcze bardziej podbiło moją miłość do końcówki lat 90., gdzie to człowiek rządził technologią, a nie na odwrót (czy wiecie, że kiedyś istniało życie poza internetem?). Wiele więc czynników złożyło się na to, że dzisiaj do was piszę, zamiast nagrywać wideo.

Tak, wiem – „Wideo jest przyszłością biznesu! Inwestuj tylko w wideo!”. Ale jestem millenialsem hehe. Nostalgia to moje drugie imię. Skoro przeżywamy teraz powrót mody z lat 90. i początku lat 2000, może powinniśmy się zastanowić, dlaczego właściwie tak chętnie wracamy do tego okresu? Tutaj nie chodzi tylko o modę. Tęsknimy za naszym dzieciństwem, to zrozumiałe, ale co jeszcze? Tęsknimy za prostotą życia. Stąd taka popularność minimalizmu (nomen omen popularnego w modzie w latach 90.), powrotu do natury, powrotu do… prostoty.

To nie chodzi o to, że nie potrafimy dorosnąć. Childish Gambino powiedział w wywiadzie, że ludzie, którzy żyją nostalgią nie potrafią pogodzić się z przeszłością. Jednak takie myślenie przyklaskuje idei zachodniego społeczeństwa, że każde następne czasy są lepsze od poprzednich i że istnieje tylko postęp, nigdy regres. Co jeśli żyjemy w regresie? Co jeśli zagalopowaliśmy się zbyt daleko i te 20, 30 lat temu żyło się nam lepiej? Co jeśli lata 90. były szczytem naszej cywilizacji?

Kolejny powód, dla którego piszę, zamiast kręcić film, to: zakochałam się ponownie w słowie pisanym. To była moja pierwsza miłość i choć później zawsze pisałam dla gazetek szkolnych (w liceum założyłam własną), a każdy mój pokój, w którym mieszkałam wypełniały stosy zapisanych kartek i zeszytów – to gdzieś pomiędzy tym wszystkim uwierzyłam w głosy krzyczące „Słowo pisane umarło! Nikt już nie czyta!”.

Pewnie, ciężej jest teraz zaczynać bloga, niż youtuba, ale… trendy się zmieniają, a miłośnicy książek jak byli, tak nadal są. Ciągle rozmawiamy o książkach, kręcimy filmy o dziennikarskich śledztwach (bardzo cenię sobie „Spotlight”), przeprowadzamy wywiady i wykupujemy nakłady gazet, kiedy nasz ulubiony twórca lub twórczyni wypowie tam swoją opinię. A przede wszystkim czytamy artykuły w internecie. Czytelnik i czytelniczka zawsze będą żyli.

Nie neguję popularności wideo. Zresztą kocham kino. Do tego stopnia, że studiowałam film, a o moim dyplomie magisterskim lubię myśleć jako formalnym potwierdzeniu, że jestem miłośniczką kina i mam dobry gust 😉 Ale tęsknię za pisaniem i tą pierwotną miłością, jaką obdarzyłam słowa. Co jest złego w odrobinie nostalgii?

Ostatnia rzecz – niedawno się przeprowadziłam i nareszcie mieszkam sama. Mogę spędzać więcej czasu z moimi myślami w spokoju. Zaczęłam docierać do sedna siebie i na nowo odkrywać, co tak naprawdę lubię robić. I tak wyszło, że zaczęłam pisać. Chciałabym, tak jak kiedyś, pisać codziennie lub co drugi dzień. Ale nie we współczesny blogerski sposób, choć mimowolnie trochę przejęłam ten styl. Chcę wrócić trochę do internetu z czasów Web 1.0, kiedy jeszcze myślano, że internet będzie wolną przestrzenią – wolną od komercji i reklam – gdzie każdy może stworzyć lepszą wersję świata, a wstawiane treści miały w sobie coś z prostoty.

Choć spędzam na youtubie sporo czasu i mam obsesję na punkcie Kelly Stamps, to nagrywanie filmików bywa dla mnie sporym obciążeniem psychicznym. Miałam spory problem z wyjściem do świata ze swoją twórczością i myślami, a pisanie pozwala mi wyjść na tyle, na ile chcę. Poza tym pisanie jest dla mnie po prostu bardziej satysfakcjonujące. Mam kamerę i chciałabym coś kiedyś nagrać kamerą VHS. To nie neguje tego wszystkiego, co napisałam, bo myślę tak jak wyżej. Ale chcę tworzyć na własnych zasadach, a nie rzucać się w wir algorytmu youtuba i wystawiać się tak bezpośrednio w światła reflektorów.

Miłego wieczoru. I tak jak pisałam na moim pierwszy blogu w życiu: napiszcie jakieś komentarze!!!! ;D

Instagram: @natalicekravitz

Continue Reading